herb biskupi
DIECEZJA
ŚWIDNICKA
Ruch Światło-Życie
Domowy Kościół
znak-domek
znak-foska
Rekolekcje Ewangelizacyjne w Wilkanowie - 22-27 stycznia 2012
do strony głównej


Na rekolekcje pojechałam niechętnie, bo organizowane były w drugim tygodniu ferii (pierwszy miałam zapracowany i chciałam trochę pobyć, wypocząć w domowym zaciszu). Już zamierzałam zrezygnować... aż następnego ranka obudziłam się z dziwnym, lecz mocnym postanowieniem "jadę". Wiedziałam, że nie będę żałować tej decyzji... (Skąd ta pewność... ? Tchnienie Ducha... ?)

Niestety należę do prokrastynatorów (osób odkładających wszystko na tzw. "później"). Prace domowe, obowiązki... odwlekałam jak tylko mogłam na "ostatnią chwilę". Przyzwyczajenia z życia codziennego zaraziły życie duchowe. Choć serce i dusza wołały "ratunku!", bo nie wytrzymywały ciężaru grzechów, moje lenistwo je uciszało "spokojnie, już niedługo będą rekolekcje". I z tą myślą "przetrwałam" styczeń (tak naprawdę duchowo się rozpadając), zamiast skoczyć do konfesjonału i przyjąć Pana Jezusa w Komunii Świętej... a Bóg na mnie cały czas czekał... gdybym tylko zdawała sobie z tego sprawę...

Wiecie jak to jest, gdy czuje się pragnienie dopiero jak się czegoś nie spróbuje? Tak było w moim przypadku.

Mimo, że wcześniej wspomniane serce i dusza się skarżyły, żyłam w przekonaniu, że wszystko jest w porządku. Brak Jezusa (a właściwie pozbywanie się Go ze swojego życia) dostrzegłam, gdy zaprosiłam Go do siebie. Nie, nie przyszedł do mnie na herbatę i ciastka. To była "duchowa uczta". Pamiętacie słowa z Eucharystii: "Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja."? Znacie je na pamięć, tak jak i ja [i pewnie nie musieliście czytać tego zdania do końca]. Utknęły mi one w głowie zupełnie niespodziewanie w pierwszym dniu rekolekcji, a właściwie tuż przed... Czekając na autobus wstąpiłam do Kościoła (polecił mi to mój tata, by "nie zmarnować godziny stojąc na dworcu"; ja zresztą też czułam takie pragnienie) i trafiłam na Mszę Świętą. To jest TO COŚ niezwykłego? Dla mnie bardzo. Wiele wyjątkowości kryje się w Mszy, szczególnie dla głuchoniemych... Ksiądz wypowiadał słowa głośno, wolno, dobitnie i z namaszczeniem, podkreślając każde innym gestem... i w tych słowach przyszedł do mnie Pan. Nie, nie pojawił się i nie powiedział "cześć, co u Ciebie?", ale zasiał pragnienie. Pragnienie Jego obecności. Ksiądz odprawiający Mszę dla głuchoniemych później przysiadł się do mnie i po pocieszającej rozmowie, nie znając moich refleksji, rzekł: "Widzisz? Warto odwiedzać Jezusa."

Nie mam dobrych kontaktów z ludźmi, a dokładniej - bardzo trudno utrzymać mi dobre kontakty. Prędzej, czy później staję się inicjatorem kłótni, atakuję raniącymi ripostami, bywam zazdrosna, podejrzliwa, nieufna wobec innych, właściwie wszystkich... mogę wymieniać i wymieniać... to bardzo odległe od miłości do bliźniego o jakiej mówi Chrystus... Obawiam się swojej "natury" w sytuacjach, gdy poznaję nowych ludzi, lecz na rekolekcjach zupełnie o niej zapomniałam. Spotkała mnie ogromna łaska. Byłam otwarta na innych i pełna życzliwości, "przetrwałam" rekolekcje bez niepotrzebnych zgrzytów, z sercem pełnym pokoju i miłości. Dostrzegłam i otworzyłam się na Boga w drugim człowieku, ale też i w sobie (bo Pan mieszka w każdym z nas). Pomogły w tym spotkania w małych grupach, na których mówiliśmy sobie nawzajem codziennie o naszych dobrych cechach. Znalazłam wsparcie i zrozumienie, którego brakuje mi w codziennym życiu. To było niezwykle budujące doświadczenie, jak dla kogoś, kto ma problem z akceptowaniem siebie i innych, z otwieraniem się na bliźnich i życie z nimi w zgodzie.

Dlaczego dając świadectwo o rekolekcjach wspominałam o sytuacji je poprzedzającej? Moja duchowa przemiana nie nastąpiła tylko na wyjeździe do Wilkanowa, ale i wcześniej. Zrozumiałam to, gdy usłyszałam słowa: "Bóg działa zawsze, tylko my otwieramy się na Niego dopiero na rekolekcjach." Jest to wskazówką na przyszłość, by być chrześcijaninem pełnym radości, miłości, wiary, nadziei i BOGA nie tylko z rekolekcji, na rekolekcje, ale w życiu codziennym.

Rekolekcje przede wszystkim otwierają nam oczy na Boga, na miłość. Pomagają zrozumieć. Pomagają walczyć ze słabościami. Ukierunkowują człowieka. Duch Święty umacnia kroki i wiedzie po właściwych ścieżkach. Jestem pewna, że każdy wyniósł z nich coś pięknego. Jeśli będziesz mieć kiedyś okazję, jedź, przekonaj się. Każdego Bóg doświadcza inaczej. Jestem przekonana, że i Ty otrzymasz coś wspaniałego, coś czego unikasz, czego nie dostrzegasz, coś czego potrzebujesz: łaskę od Boga.

"Wielkie są dzieła Pańskie,
mogą ich doświadczyć wszyscy, którzy je miłują (...)
a chwała Jego trwać będzie zawsze." (Psalm 111)

Chwała Panu!  
Uczestniczka  



Podczas tegorocznych ferii uczestniczyłam w wyjeździe Oazy Ewangelizacyjnej. Nie był to mój pierwszy taki wyjazd, lecz po raz pierwszy bardzo mocno doświadczyłam tam jedności i otwartości naszej wspólnoty.
Te pięć niezwykle owocnych dni spędziliśmy m. in. na spotkaniach w grupach oraz modlitwie, ale nie zabrakło też miejsca na wspólne spędzanie czasu, rozmowy i zabawe. Codziennie kolejno poznawaliśmy postaci: Nikodema, Samarytankę, Jawnogrzesznicę, Chromego oraz Jezusa jako Dobrego Pasterza wszystkich ludzi. Nauczyły mnie one, że Jezus, nie zważając na to jaka jestem, kocha mnie i dlatego umarł za mnie na krzyżu dla mojego zbawienia i walczy o mnie za każdym razem gdy odwrócę się od Niego popełniając grzech. Dowiedziałam się, że Bóg zna dogłębnie moje myśli i wszystkie wydarzenia z mojego życia, ale ponieważ patrzy na mnie z miłością nie powinnam bać się Jego wszechwiedzy lecz stawać przed Nim w Duchu i prawdzie i starać się zostać Jego przyjacielem. Na spotkaniach w grupkach i grupkach dzielenia poczułam, że choć każdy człowiek może mieć inne zdanie na dany temat, wśród wielu głosów mój także się liczy. Na rekolekcjach staraliśmy się nawzajem poznawać swoje talenty i zalety. Dzięki "pomocy" koleżanek, kolegów i animatorów poznałam wiele swoich cech charakteru, których do tej pory w sobie nie zauważałam. Zrozumiałam, że dopóki człowiek nie uwierzy w to, że może być dobrym człowiekiem, nigdy się nim nie stanie. Ten tydzień był jednym z najwspanialszych tygodni mojego życia. Poznałam wiele nowych osób, ale i na nowo poznałam "starych" kolegów i koleżanki oraz przede wszystkim odnowiłam moją relację z Jezusem znajdując czas tylko dla Niego i siebie w codziennej Eucharystii, modlitwie i adoracji - i za to Chwała Panu!

Emila  



Rekolekcje, które przeżyłam były najwspanialszymi rekolekcjami w moim życiu. Poznałam nowych wspaniałych młodych ludzi, którzy mnie serdecznie przyjęli, jestem im za to bardzo wdzięczna i nigdy nie zapomnę. Mam nadzieję, że w takim samym składzie spotkamy się na kolejnych rekolekcjach. W szczególności dziękuję Panu Bogu za to, że spełnił jedno z moich marzeń, którym było nawiedzenie Sanktuarium Marii Śnieżnej na Górze Iglicznej. Dziękuję wszystkim za ten czas i za mile spędzone chwile.

Marta  



Na Rekolekcjach Ewangelizacyjnych uświadomiłem sobie kilka spraw, na które wcześniej nie zwracałem uwagi. Nauczyłem sie dostrzegać działania Ducha Świętego, przez ały ten czas czułem wyraźnie Jego obecność w sobie i w drugim człowieku. Po raz pierwszy doceniłem ciszę, w której naprawdę można usłyszeć głos Boga! Na tych rekolekcjach szczególnie przeżyłem sakrament pokuty, tę spowiedź zapamiętam do końca życia.
Poznałem wielu nowych i wspaniałych ludzi, ale też na nowo poznałem osoby ze swojej wspólnoty. Mam nadzieje, że w mojej codzienności znajdzie sie miejsce dla Jezusa i że wraz z nim będę pokonywał wszelkie trudności. Za wszystkie dary tych rekolekcji i za owoce Ducha Świętego Chwała Panu !!!

Paweł  


i jeszcze zdjęcia ..>> (kliknij)




     Na rekolekcje nie jechałem pierwszy raz. Jestem we wspólnocie Ruchu Światło-Życie, więc wiedziałem czym są rekolekcje oazowe. Było mi o tyle łatwiej, że większość ludzi znałem już wcześniej i było bardzo miło, gdy zobaczyłem się z kimś kogo widziałem ostatni raz parę lat temu. Oczywiście, rekolekcje wiele mi dały, ale pewną naukę zacząłem czerpać tuż przed nimi. Razem z kolegą zaplanowaliśmy wiele rzeczy, które były bardzo trudne do zrealizowania i przez pewien czas wątpiłem w powodzenie naszych planów. Podczas rozmowy kolega wspomniał, że warto w intencji tego planu ofiarować modlitwę. Tak też zrobiłem i ... Udało się!!! Wszystko przebiegło w sposób pomyślny i nawet nie myślałem, że będzie tak dobrze. Więc na rekolekcje pojechałem już z pewnym nastawieniem i natchnieniem na świadectwo.
     Po dotarciu na miejsce uczestnicy zapoznali się ze sobą i zostali podzieleni na grupki. Animatorem mojej grupki był mój kolega, który z kolei jest ze mną w grupce oazowej, więc jest to praktycznie mój rówieśnik. Taka kolej rzeczy sprawiła, że dogadywaliśmy się po swojemu - czyli relacje między nami nie były podobne do ucznia i nauczyciela, lecz dwóch kolegów. To także przybliżyło mi bardziej fakty omawiane na rekolekcjach. Również program dnia był bardzo ciekawie ułożony. Oprócz posiłków i Mszy Świętej - rzecz jasna, było sporo czasu na własne rozmyślania. Pierwszą rzeczą jaka mnie zafascynowała, była modlitwa przed wystawionym Chrystusem w Najświętszym Sakramencie. Był to czas na własną modlitwę - można było po prostu być, czuwać i wpatrywać się w Hostię i to wtedy czułem bliskość Jezusa, kiedy monstrancja stała jakieś pół metra ode mnie, ze względu na niewielkie rozmiary naszej kaplicy. To było piękne - grupka młodych ludzi, ciasno stłoczona w kaplicy, wpatrzona w Najświętszy Sakrament. Kompletna cisza, od czasu do czasu były odczytywane urywki Pisma Świętego. Te momenty ciszy i modlitwy nauczyły mnie, że chwila skupienia pozwala osiągnąć naprawdę wiele, oraz pozwalały odczuć bliskość Pana Jezusa.
     Rekolekcje te nie polegały jednak na tym, że cały dzień trzeba się było modlić. Oczywiście zawsze ten czas na modlitwę się znalazł nawet w czasie wędrówki na Górę Igliczną, po czym dalej wariowaliśmy, wygłupialiśmy się i świetnie spędzaliśmy czas.
     Równie budująca była szczerość członków rekolekcji wobec siebie nawzajem, a także ich otwartość na innych. Była ona widoczna na spotkaniach w grupkach. Także po tych spotkaniach, potrafiliśmy jeszcze pół nocy rozmawiać o tematach, które nas nurtują i które chcieliśmy wyjaśnić, a fakt, że byliśmy niewyspani nie sprawiał nam żadnego problemu, gdyż z każdym dniem spędzonym na tych rekolekcjach, uczyliśmy się jak radzić sobie z trudem.
     Rekolekcje, które w tym roku odbyły się w Wilkanowie były naprawdę bardzo budujące, oraz podnoszące na duchu. Myślę, że warto było poświęcić tydzień wolnego na taką duchową odnowę i przemyślenie wielu spraw. Nauczyłem się tego, że jeżeli bardzo na czymś nam zależy, to trzeba tę sprawę polecić Bogu, a także jak piękna może być modlitwa polegająca na ciszy, skupieniu i spokoju. Ale także świetnie spędziłem czas ze starymi i nowymi znajomymi, za co CHWAŁA PANU!!!

Marek  


i jeszcze, jeszcze zdjęcia ..>> (kliknij)


zdjęcia: Marek i ks. Marcin