znak-foska
Oaza II stopnia w Ochotnicy - sierpień 2010
do strony głównej

Mimo tego, że już od zeszłorocznych wakacji planowałyśmy wyjechać na oazę II stopnia, dosyć późno zaczęłyśmy załatwiać wyjazdowe formalności. W końcu zdecydowałyśmy, że jedziemy z archidiecezją częstochowską do Ochotnicy Dolnej. Dla odmiany – po Oazie I stopnia nad morzem – Oaza w górach. Wiedziałyśmy tylko tyle, że trzeba zabrać śpiwory i plecaki na stelażach. Warunki miały być spartańskie i dość wymagające. Jednak nie przywiązywałyśmy do tych informacji zbyt dużej uwagi. A powinnyśmy ;)
Żeby dotrzeć na czas i bez pośpiechu, wybrałyśmy się w podróż dzień wcześniej. Miałyśmy okazję pozwiedzać Częstochowę i nieco odpocząć po kilkugodzinnej podróży pociągiem. Przenocowałyśmy w diecezjalnym domu Ruchu Światło – Życie i kolejnego dnia razem z innymi uczestnikami udałyśmy się autokarem do Ochotnicy Dolnej. Już na samym początku ogarnęło nas lekkie przerażenie – nasze "zakwaterowanie" znajdowało się w lesie, na odludziu, a na dodatek na wierzchołku góry! Trzeba było wnieść swoje bagaże – a podejście nie należało do najłatwiejszych (nie były w stanie wjechać tam żadne pojazdy). Żeby było śmieszniej (wtedy nie było nam do śmiechu) zamiast plecaków miałyśmy walizki na kółkach... (dobrze, że znaleźli się uczynni koledzy :-)

Na samej górze zobaczyłyśmy 4 drewniane chatki – i nic więcej. Prowizoryczne pokoje, kapliczka na strychu, kuchnia, refektarz i łazienki. Warunki rzeczywiście okazały się dość specyficzne. Miało to jednak swoje plusy. Z dala od ludzi i codziennych zajęć - można było się wyciszyć. Przechodząc na kolejne punkty programu – przebywało się non-stop na świeżym powietrzu. I w końcu idąc wieczorem do domku, w którym były tzw "łazienki" można było zachwycać się widokiem gwieździstego nieba. Klimat niesamowity.

Program codziennej egzystencji był dość napięty. Poranna jutrznia, śniadanie, szkoła liturgii, namiot spotkania, wyprawa otwartych oczu, południowa Msza Święta, obiad, czas wolny, spotkania w grupach, śpiew, celebracja Słowa Bożego, kolacja, pogodny wieczór, modlitwy wieczorne i w końcu gaszenie świateł. Owszem – wymagało to od nas systematyczności i wytrwałości. Ale dzięki temu żadna chwila nie została spędzona na tzw. "zbijaniu bąków" ;-)

Najważniejszym wydarzeniem rekolekcji i zarazem punktem kulminacyjnym całej dwuletniej formacji był EXODUS czyli Wyjście. Przygotowani do wyjścia, z laskami w ręku i przepasanymi biodrami, pospiesznie spożyliśmy Paschę. Niedługo potem wyruszyliśmy z "Egiptu", aby w rzece odnowić swój chrzest i oddać Bogu wszystkie nasze niewole. Było ciemno, mokro, a droga, którą szliśmy gęsiego była wąska. Znajdowaliśmy się w środku ciemnego, mrocznego lasu. Otuchy dodawał blask Paschału i świadomość, że jesteśmy wspólnotą. Po powrocie udaliśmy się do kaplicy na nabożeństwo a następnie wzięliśmy udział w uroczystej Mszy Świętej. Mogliśmy przyjąć Ciało Pana Jezusa na własnej dłoni oraz skosztować Jego Krwi wprost z kielicha. Dla wielu było to wyjątkowe doświadczenie.

Po dwóch tygodniach przyszedł czas pożegnania. Trzeba było zostawić piękne górskie łąki, gwieździste niebo i ... wspaniałych ludzi. Ale zawsze tak jest w życiu – coś się kończy, żeby zacząć mogło się coś innego. Nowego, lepszego. Chwała Panu ;-)

Kasia  

     Tylko Bóg może ukazać nam prawdę o nas samych. Tylko z Bogiem zwyciężymy wszelkie trudności, pokonamy nasze wady.
Doświadczyłam tego będąc na rekolekcjach II st. w Ochotnicy Dolnej. Nie zdawałam sobie sprawy z moich niewoli. Pan Jezus pokazywał mi wyraźnie podczas kolejnych dni jak jestem słaba i bezradna.
Podczas tego świętego czasu podpisałam Krucjatę Wyzwolenia Człowieka. Był to dla mnie szczególny moment. Abstynencję oraz modlitwę ofiarowałam za bliską mi osobę, która ma problemy z alkoholem.
Codziennie jednoczyłam się z Bogiem podczas Eucharystii. Bardzo pomogła mi szkoła liturgii, na której jeszcze bardziej zgłębiałam tajemnice Ostatniej Wieczerzy.
Spowiedź Święta była czasem doświadczenia miłości Jezusa oraz Jego bezgranicznego miłosierdzia.
     Dziękuję Ci Boże za rekolekcje, za ludzi, których poznałam, za dar wspólnoty.

Asia