znak-foska
Rekolekcje Ewangelizacyjne - Taszów 03-10.07.2010r.
do strony głównej



Na początku roku 2010 podjęliśmy decyzję, że pojedziemy na rekolekcje Domowego Kościoła. Ze względu na przypadłości zdrowotne, to jednak nie na 15-dniowe, lecz na krótsze. Szukaliśmy długo, w całej Polsce, by w maju uświadomić sobie, że przecież w czasie mojego urlopu nasza diecezja organizuje rekolekcje tygodniowe. Czy nam, długoletnim oazowiczom, po wielu rekolekcjach na których byliśmy uczestnikami, animatorami czy moderatorami rekolekcje ewangelizacyjne są potrzebne? Zgłosiliśmy się do posługi jako para animatorska. Rekolekcje odbywały się na "końcu świata", w miejscowości, która nie na wszystkich mapach jest zaznaczona.

Rekolekcje przeżywaliśmy pod czujnym okiem moderatora diecezjalnego Domowego Kościoła, tj. ks. Adama Woźniaka oraz pary moderatorskiej Ewy i Marka Michalaków. Brało w nich udział 9 par (w tym 2 pary animatorskie) z całej Polski, w tym jedna rodzina z czeskiego Ołomuńca.

Jak wiemy Pan Bóg dla każdego z nas ma swój plan. Niewątpliwie tak było i z nami. Właśnie ze względu na dolegliwości zdrowotne, rekolekcje z mniej obciążającym programem formacyjnym były nam bardzo potrzebne. Każda katecheza, homilia czy każde nabożeństwo uświadamiało mi ile jeszcze pracy przede mną. Każdy dzień niósł coś nowego, a słowa ks. Adama w katechezie czy homilii trafiały prosto do serca.

W połowie rekolekcji otrzymaliśmy informację, że razem z moderatorem Ruchu Światło-Życie naszej diecezji ks. Marcinem Ogórkiem przyjedzie do nas biskup pomocniczy naszej diecezji ks. bp Adam Bałabuch. Przyjazd księdza biskupa był dla wszystkich wielkim świętem. Najpierw odprawił On uroczystą Mszę św. w zabytkowej kaplicy w Lewinie Kłodzkim, a następnie udał się z nami do Taszowa. Tam bp Adam uczestniczył w spotkaniu kręgu /małej grupy/, wyjaśniając wiele wątpliwości nas nurtujących. Na słowa jednej z par, z diecezji sosnowieckiej, że ich biskup pomocniczy bierze udział w spotkaniach kręgów Domowego Kościoła, nasz ksiądz biskup odpowiedział, że na razie takiej propozycji nie otrzymał. Może jest to sygnał dla naszych kręgów, aby śmiało i odważnie zapraszać księdza biskupa na spotkania kręgów.

Wiele par biorących udział w rekolekcjach po raz pierwszy zapewniało, że jak tylko będą możliwości, a Pan Bóg pozwoli to w przyszłym roku na pewno pojadą na rekolekcje formacyjne odpowiedniego stopnia.

Za czas rekolekcji, za każdego uczestnika rekolekcji, od najstarszych (60 lat) do najmłodszych (4 miesiące) Bogu niech będą dzięki.

Leszek     




Każde rekolekcje oazowe to jakby ładowanie akumulatorów przez podłączenie do Bożej elektrowni. Nasze siły (akumulatory) duchowe znacznie osłabły więc postanowiliśmy pojechać na oazę. Jak to zwykle bywa wątpliwości i kłopoty zaczęły się niemal natychmiast z podjęciem decyzji, lecz Pan Bóg w swej łaskawości przemienił je w samo dobro. I tak: - rekolekcje ewangelizacyjne po wielu latach w Domowym Kościele? – okazały się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę; miejscowość i warunki bytowe niezbyt zachwycające – doskonałe na czas skupienia, tym bardziej, że P. Bóg zatroszczył się o wspaniałą pogodę; ogromne, nieznane od lat przeziębienie – minęło w odpowiednim momencie. Kochane, rozdokazywane dzieci i młodzież – bezpieczne w "objęciach" diakonii wychowawczej i kleryka, biorące udział we wszystkich wspólnych działaniach. Śpiew pod okiem młodziutkiej, dobrze przygotowanej i pełnej zapału animatorki muzycznej gromadził nas niemal w komplecie. Uczestnicy z różnych stron, po różnych stopniach formacyjnych – niemal od razu tworzący wspólnotę, którą czułam na każdym kroku. Ich zaangażowanie, rozmodlenie, branie udziału we wszystkich punktach dnia było dla mnie niesamowite. Cały ten czas i działanie pod nieustająca, aczkolwiek dyskretną opieką ks. Adama – moderatora oazy, który swym duchem i duchowością zachęcał do działania i wyciszenia, zabawy i modlitwy, a nade wszystko do coraz głębszego uświadamiania sobie jak cennymi jesteśmy dla Boga i że depozytu w nas złożonego nie można zmarnować. Niestrudzone przybliżanie prawd z kart ewangelii, a przez to weryfikacja mojej postawy i pytanie – gdzie jestem na drodze do Boga i co jeszcze mogę zrobić? Wiele nowych spojrzeń na znane prawdy, adoracja Najświętszego Sakramentu, sakrament pokuty, każda Eucharystia – to perły które przez ręce kapłana podarował mi Pan Bóg.

Za dar spotkania, za święty czas rekolekcji - Bogu niech będą dzięki -

Teresa     




W pierwszym tygodniu lipca przeżyłem wraz z rodzina Oazę Ewangelizacji w Taszowie w Kotlinie Kłodzkiej. Przeżyłem - bo po raz pierwszy w roli pary moderatorskiej. Oboje żoną czuliśmy się bardzo niepewnie i dlatego było to dla nas stresujące przeżycie. I chociaż standardowe trzy stopnie rekolekcji 15-dniowych mamy już za sobą to program rekolekcji ewangelizacyjnych był dla nas zupełnie nowy. Nowe narodziny z wody i Ducha Świętego, osobiste spotkanie z Chrystusem w Duchu i prawdzie, Boża miłość i przebaczenie, niebezpieczeństwo nawrotu do grzechu, potrzeba czujności i wyrzeczenia się wszystkiego co ma choćby pozór zła, Chrystus jako dobry pasterz, który oddaje swoje życie ...
Podobnie jak na typowych rekolekcjach codzienna modlitwa różańcowa ale z rozważaniem tajemnic światła. Niby to samo ale widziane z innej strony.

Cały ciężar ewangelizacji dźwigał prowadzący rekolekcje ks. Adam Woźniak, dlatego mogliśmy wraz z uczestnikami dzień po dniu przeżywać istotne treści Ewangelii rozwijane w homiliach w trakcie Eucharystii i nabożeństw. Spotkania w kręgu, dzielenie się uczestników spostrzeżeniami i przeżyciami to też ogromne bogactwo odkryć, myśli, wrażeń i doświadczeń.
Choć bardzo chciałbym to wszystko ogarnąć, wchłonąć, zapamiętać to zdaję sobie sprawę, że ogromu treści zawartych w Ewangelii, tradycji Kościoła, doświadczeniu wiernych nie da się tak do końca opowiedzieć, opisać, zrozumieć. Dlatego cieszę się z każdego małego kroku do przodu, uchylenia choćby rąbka tajemnicy. Trudno opisać wszystkie spostrzeżenia, myśli, przeżycia więc może tyko dwa dla mnie istotne odkrycia:

- po pierwsze Chrystus nie wypomina, nie pamięta grzechów tym, którzy okazują skruchę. W opisie spotkania z kobietą pochwyconą na cudzołóstwie i z jawnogrzesznicą nie pada ani jeden zarzut, ani jedno słowo oskarżenia. To one same okazują skruchę. Powtarza się tylko jeden warunek: idź i od tej chwili już nie grzesz. Od tej chwili (!). Wczoraj już było, wspominanie, stawianie zarzutów, wymierzanie kar, samobiczowanie nic nie da, nikomu nie pomoże, niczego nie naprawi. Nie mogę cofnąć wypowiedzianego słowa, zawrócić rzuconego kamienia, zebrać rozlanej na piasku wody. Dzisiaj mogę w sakramencie pokuty okazać skruchę. Mogę zadość uczynić, odwołać kłamstwo, opatrzyć ranę, wyrównać szkodę. Mogę powściągnąć język, powstrzymać cios, zachować ostrożność. Mogę pocieszyć, podać rękę, pomóc. Od tej chwili, dzisiaj, jutro, ciągle ...

I drugie bardzo pocieszające odkrycie Bożej miłości, miłosierdzia, łaski. Bóg nagradza życiem wiecznym nie tylko tych co osiągnęli szczyt doskonałości, ideał "mistrzostwo świata" i są bez grzechu. Przecież u ludzi to niemożliwe. Bóg nagradza tych, którzy usilnie się starają. Jak pisze św. Paweł w Liście do Efezjan: "Przez łaskę (...) jesteście zbawieni mocą wiary. Nie pochodzi to z waszej zasługi, lecz z daru Bożego. Nie z uczynków, aby się nikt nie przechwalał.” Więc mogę mieć nadzieję, że będę zbawiony mocą wiary. Ale mojej wiary ... Mocnej wiary ...
I znowu jak w piosence: "tylko zwyczajnie uwierzyć trzeba, że to nasza droga do nieba". Jakie to proste. Tylko droga do nieba wiedzie pod górę i żeby wtoczyć tam ciężkie ciało potrzeba dużej mocy.

Pozytywne, dobre myśli, odkrycia, emocje, pragnienia łatwo przychodzą i równie łatwo przechodzą. Chciałbym je jakoś zatrzymać, zapamiętać, wpasować w życie. A właściwie to wręcz przeciwnie, należałoby skorygować życie, zmienić, poprawić, dopasować do odkrywanych myśli, prawd, zasad. Osiągnąć jedność myśli, przekonań, pragnień, emocji, woli i czynów. To marzenie, to ideał. A ideał, to cel do którego można dążyć, zbliżać się ale tak do końca nie można go osiągnąć. Zdaję sobie sprawę, że nie zostanę mistrzem świata ("... aby nikt się nie przechwalał") ale w tej konkurencji na podium jest miejsce dla całej, licznej drużyny ...

Za taką nadzieję – chwała Panu.

Marek