Wspomnienia o ks. Marku Adaszku
 

Mistrz i uczeñ.

Chcia³abym podzieliæ siê kilkoma wspomnieniami o zmar³ym 13 pa¼dziernika 2008 r. ks. Marku Adaszku. Wiele mu zawdziêczam. Zmieni³ moje ¿ycie, a raczej rozpocz±³ to, co trwa do dzisiaj - nawracanie siê. Od nie¶wiadomo¶ci, kim ma byæ dla mojego ¿ycia Jezus Chrystus i czym jest Ko¶ció³, do trwania we wspólnocie ochrzczonych, by oczekiwaæ zbawienia. Bo to zbawienie jest najwa¿niejszym celem ¿ycia ka¿dego chrze¶cijanina.

Wspomnienia szczególnie mocno wróci³y podczas uczestnictwa w uroczysto¶ciach pogrzebowych w Legnicy. Jestem pewna, ¿e sam je zaplanowa³ - od czuwania modlitewnego w seminarium i procesji do katedry, poprzez liturgiê mszy pogrzebowej (komentarze, czytania, ¶piewy) a¿ do z³o¿enia cia³a do grobu.
     Jak by³o? Eschatologicznie - o nadziei zmartwychwstania i ¿ycia wiecznego. Nadziei rodz±cej siê w sakramencie chrztu ¶w. (zapalona ¶wieca chrzcielna przy trumnie).
     Kiedy czasem dziêkowali¶my mu, ¿e zaistnia³ jako dobro dla naszego ¿ycia, zawsze powtarza³, ¿e "³ask± dla niego by³o powo³anie, jakim obdarzy³ go Bóg".

Pojawi³ siê w naszej parafii, ¶w. Jerzego w Dzier¿oniowie, po ¶wiêceniach i od razu po pierwszych lekcjach katechezy (nie religii!!) by³o wiadomo, ¿e to jest kto¶ szczególny. Wyt³umaczy³, dlaczego nie religia - bo nasze spotkania nie s± nauk± o religiach tylko KATECHEZ¡ - od greckiego s³owa 'Katecheo', które oznacza czyje¶ nauczanie, wo³anie, aby uzyskaæ odd¼wiêk, efekt.
     Chcia³ nas uczyæ, aby zasz³y w nas zmiany. Jak bardzo trudne i niewdziêczne to zadanie, mo¿na sobie u¶wiadomiæ, wracaj±c samemu pamiêci± do czasów, gdy by³o siê nastolatkiem: krn±brnym, pyskatym, prze¶miewczym, niepunktualnym, bez chêci na zmiany wymagaj±ce pracy nad sob± itd.
     Oto jedna z pierwszych katechez: wchodzimy do salki w domu sióstr Salezjanek, bo tam odbywa³y siê katechezy, a na ¶cianie wisi nowa dekoracja. Wielkimi na ok. 30-40 cm literami wystopniowane:

"A przeto, umi³owani moi,
skoro zawsze byli¶cie pos³uszni,
zabiegajcie o w³asne zbawienie
z boja¼ni± i dr¿eniem
nie tylko w mojej obecno¶ci,
lecz jeszcze bardziej teraz,
gdy mnie nie ma. Albowiem to Bóg
jest w was sprawc± i chcenia
i dzia³ania zgodnie z Jego wol±."
Flp 2, 12-13



Wtedy nam opowiedzia³ o Ruchu ¦wiat³o-¯ycie i o za³o¿ycielu ojcu Franciszku Blachnickim. Zaprosi³ dziewczêta do Scholi a ch³opców do Liturgicznej S³u¿by O³tarza, czyli ministrantów, wyja¶niaj±c, ¿e Ko¶ció³ to równie¿ my - Lud Bo¿y, i ¿e w Ko¶ciele jest wiele wspólnot i dla ka¿dego jest miejsce do pe³nienia jakiej¶ pos³ugi. W³a¶ciwie ci±gle nam co¶ wyja¶nia³ i t³umaczy³. Ks. Markowi bardzo zale¿a³o, aby ka¿dy z nas mia³ ¶wiadomo¶æ bycia chrze¶cijaninem odpowiedzialnym za wzrost swojej wiary. Tej wiary, do której zostali¶my wszczepieni przez Chrzest ¦wiêty.

Czy od razu zyskali¶my ten oczekiwany "wzrost wiary i ¶wiadomo¶æ"? Niezupe³nie.
Jako przyk³ad wspomnê, któr±¶ z kolei katechezê. Ks. Marek zada³ pytanie: "Jaka jest podstawowa komórka spo³eczna?"
Razem z kole¿ank± dosz³y¶my do wniosku (g³o¶nym szeptem), ¿e jedyna, o jakiej mamy pojêcie, to ta na podwórku z wêglem. Odpowiedzia³, ¿e to rodzina i krótkim: "Obie za drzwi." wyrzuci³ nas z lekcji. Nie dlatego, ¿e go obrazi³y¶my, tylko by¶my zapamiêta³y, ¿e z wa¿nych tematów siê nie ¿artuje. Efekt osi±gn±³, bo od tamtej pory mam ¶wiadomo¶æ, ¿e rodzina jest najwa¿niejsza w spo³eczeñstwie i ¿adna instytucja jej nie zast±pi. Ale ró¿nego rodzaju instytucje maj± wspieraæ rodziny, by by³y mocne i trwa³e.

Tak wiêc ró¿nymi sposobami ks. Marek pomaga³ nam odkrywaæ istotê Ko¶cio³a, pojêcie wspólnoty, piêkno liturgii, a szczególnie ¶wiête TRIDUUM PASCHALNE. Do dzi¶ pamiêtam swoje pierwsze Triduum. Do zeszytów od katechezy ka¿dy musia³ wpisaæ przebieg liturgii Wielkiego Czwartku, Pi±tku i Soboty. Przygotowa³ z nami wszystkie ¶piewy, wykonywane przez Scholê, i przekona³ ks. Proboszcza, ¿e tak ma wygl±daæ Liturgia Mêki, ¦mierci i Zmartwychwstania. Od tamtej pory tak w³a¶nie jest. Ta liturgia przypomina ca³± historiê zbawienia. Od stworzenia nas z mi³o¶ci przez Ojca, do¶wiadczenie grzechu, odkupienie przez ¶mieræ Jego syna Jezusa Chrystusa do nadziei zmartwychwstania, jak± w Nim mamy, bo Jezus zmartwychwsta³.
     Czy rozumia³am? Pewnie, ¿e nie, ale bardzo chcia³am. Do dzisiaj jest to dla mnie tajemnica. Chcê w niej trwaæ, poznawaæ j±, a¿ w czasie ostatecznym dojdê do pe³nego poznania.

Tak w³a¶nie pamiêtam naszego pierwszego moderatora Ruchu ¦wiat³o-¯ycie.
Razem z nami je¼dzi³ na Dni Wspólnoty lub organizowa³ je w Dzier¿oniowie. Nie do pomy¶lenia by³o, ¿eby kto¶ z nas je opu¶ci³. Chyba, ¿e z powodu choroby. Do dzisiaj tak staramy siê planowaæ nasze zajêcia, aby¶my mogli uczestniczyæ w spotkaniach ca³ej Wspólnoty.
Codzienna modlitwa i uczestnictwo (te¿ codzienne) w Eucharystii by³y oczywiste. Tradycj± sta³y siê te¿ spotkania po Mszy ¶w., gdy stoj±c pod ko¶cio³em s³uchali¶my jak opowiada o czym¶ (taka niezaplanowana katecheza), wyja¶nia co¶ z czytañ mszalnych, poleca dobr± ksi±¿kê itp.
Razem ze wspólnot± spêdza³ te¿ wolny czas. Organizowa³ wycieczki piesze i rowerowe i w ten sposób dzieli³ z nami swoje ¿ycie. Kszta³towa³ w ka¿dym z nas Nowego Cz³owieka, aby¶my mogli tworzyæ Now± Wspólnotê uczniów Chrystusa i Now± Kulturê.

To zadanie jest wci±¿ aktualne i pewnie poleca wspólnotê (swoje dzieci umi³owane) Ojcu prosz±c dla nas o ³askê umi³owania liturgii, S³owa Bo¿ego, modlitwy oraz braci i sióstr w Chrystusie.

Ewa Michalak






Ojca Marka Adaszka spotka³em po raz pierwszy w 2002 r. Prowadzi³ wówczas Triduum Paschalne w formie rekolekcji w parafii ¶w. Jerzego w Wa³brzychu. Pamiêtam jego przenikliwe spojrzenie i ... otaczaj±c± go aurê liturgisty nie toleruj±cego ¿adnych b³êdów podczas liturgii. Tak mówili o nim ludzie, którzy go tak naprawdê nigdy do koñca nie poznali. Kiedy bowiem dane mi by³o uczestniczyæ w rekolekcjach, jakie Ojciec Marek prowadzi³, SPOTKA£EM CZ£OWIEKA MODLITWY, WIELKIEJ SKROMNO¦CI I U¦MIECHU. Do ka¿dego wyst±pienia (konferencji, homilii) zawsze starannie siê przygotowywa³. Pragn±³ podzieliæ siê z nami do¶wiadczeniem spotkania z Chrystusem, Panem i Zbawicielem, który mo¿e przemieniæ ¿ycie ka¿dego z nas. Nigdy nie stwarza³ dystansu wobec siebie, wrêcz przeciwnie. Bij±cy od niego pokój powodowa³, ¿e cz³owiek chêtnie siê przy nim otwiera³, prosz±c o pomoc i radê w ró¿nych ¿yciowych sprawach.

Nade wszystko Ojciec Marek by³ cz³owiekiem ¿yj±cym wed³ug Charyzmatu Ruchu ¦wiat³o-¯ycie, z którym zwi±za³ swoje ¿ycie i pos³ugê kap³añsk±. Charyzmat ten Ojciec wiernie przekazywa³ wszystkim uczestnikom rekolekcji, jakie prowadzi³. Widzia³ w nim bowiem drogê, na której cz³owiek mo¿e prawdziwie poznaæ Chrystusa i w³±czyæ siê w ¿ycie Ko¶cio³a. Mogê powiedzieæ, ¿e Ojciec by³ wiernym przekazicielem tego, czego uczy³ S³uga Bo¿y ks. Franciszek Blachnicki.

Moje ostatnie spotkanie z Ojcem Markiem mia³o miejsce 24 czerwca 2008 r. By³ to dzieñ moich ¶wiêceñ diakonatu. Wówczas nie przypuszcza³em, ¿e spotykam siê z Ojcem po raz ostatni. Choæ wiedzia³em o jego wieloletniej chorobie, któr± znosi³ w duchu wiary, (sam czêsto powtarza³ zdanie: "Jestem przekonany, ¿e Bóg jest przy mnie w moim cierpieniu") na jego twarzy widaæ by³o ciep³o i mi³o¶æ, jak± okazywa³ innym. Rozmawiali¶my wówczas o mo¿liwo¶ci wspólnego wyjazdu w przysz³ym roku na Oazê III stopnia do Rzymu. Pan chcia³ jednak inaczej. 13 pa¼dziernika wzi±³ Ojca Marka do swojego domu. Zaprosi³ swojego wiernego s³ugê na wieczn± ucztê rado¶ci w niebie.

Wszystkim nam, którym dane by³o poznaæ Ojca Marka Pan Jezus pozostawia z przyk³adem jego ¿ycia w wierno¶ci wobec Charyzmatu Ruchu ¦wiat³o-¯ycie. Nasz± odpowiedzi± na dar spotkania kogo¶ takiego jak Ojciec Marek niech bêdzie wierno¶æ Charyzmatowi Ruchu.

Diakon Pawe³ Traczykowski






16 pa¼dziernika uczestniczyli¶my w uroczysto¶ciach pogrzebowych ks. Marka Adaszka w Legnicy. Nie mog³o nas tam nie byæ. Uczestnictwo w Jego ostatniej ziemskiej drodze by³o potrzeb± naszych serc.
Jeste¶my Bogu niezmiernie wdziêczni za to, ¿e dane nam by³o spotkaæ ks. Marka, ¿e mogli¶my s³uchaæ Jego nauk, ¿e mogli¶my czerpaæ z Jego nieprzebranej skarbnicy wiedzy i s³u¿by.

Oficjalne uroczysto¶ci, po przeniesieniu trumny z legnickiego seminarium do katedry, rozpoczyna³y siê o godz. 13:00. Po naszym wej¶ciu do katedry - pierwsze zaskoczenie - wokó³ nie by³o wcale ¿a³obnie (fioletowo), lecz bardzo uroczy¶cie i podnio¶le - bia³o. A to za spraw± bia³ych szat liturgicznych, w które byli ubrani wszyscy obecni kap³ani. Bia³y strój szat by³ 'zarezerwowany' przez ks. Marka w testamencie. Równie¿ to, by przy trumnie pali³a siê chrzcielna ¶wieca. W³a¶nie ta podnios³o¶æ, uroczysto¶æ by³a niezwyk³a. A z drugiej strony niezwyk³a prostota. Taka w³a¶nie by³a liturgia, któr± tak ukocha³ ks. Marek Adaszek, któr± ¿y³, i której naucza³. Niezwykle prosta i dostêpna dla ka¿dego, ale zarazem ogromnie wznios³a. W homilii ks. Biskup Cichy niezwykle trafnie scharakteryzowa³ postaæ ks. Marka, Jego pracê i pos³ugê, któr± pomimo cierpienia wype³nia³ do ostatnich chwil. S³owa po¿egnania wyg³osili tylko ks. Bolczyk i rektor seminarium. Tylko dwie osoby, ale chyba nikt nie czu³ siê nieuto¿samiony z ich s³owami. Nikt nie musia³ i chyba nie czu³ potrzeby, by co¶ dodaæ od siebie.

Nie by³o podczas ca³ego przebiegu uroczysto¶ci pogrzebowych zbêdnych elementów. By³o tak jak wymaga³ ks. Marek Adaszek mówi±c o liturgii - trzeba dbaæ o ka¿dy szczegó³ i ma byæ piêknie. I inne s³owa tego nie oddadz±. Po prostu uczestniczyli¶my w piêknej liturgii, w której ¶wiêtowali¶my narodziny dla nieba ks. Marka Adaszka.
Tylko tak trochê ¿al, ¿e wiêcej tu na ziemi nie bêdziemy mogli z Nim przebywaæ ...

Ala i Tomasz





Relacja z pogrzebu oraz galeria i ¶wiadectwa na stronie wroc³awskiej (kliknij) .. >>